Na Polsacie od miesiąca nadawany jest drugi sezon kulinarnego show TopChef. Śledzę zmagania kolejnych kucharzy walczących o tytuł najlepszego szefa kuchni w każdym odcinku. No, może poza jednym, który mi umknął. Nie powiem – czekałem na drugą edycję, ponieważ pierwsza przebiła MasterChefa. Jednak z każdym kolejnym odcinkiem entuzjazm opadał, jak makaron spaghetti wrzucony do gotującej się wody. Odcinki oglądam praktycznie dla zasady, a Aga już sobie je odpuściła i w tym czasie oddaje się kulinarnym lekturom. Nie przeszkadzają jej nawet tzw. „pipy”, które w tym programie nader często się pojawiają ;).
Trochę późno piszę o TopChefie, ale mam nieodparte wrażenie, że kucharze w tej edycji zaniżają poziom, na który pracowali uczestnicy pierwszej serii. Oglądając każdy kolejny odcinek łatwo można wyciągnąć wniosek, że z częścią rzeczy dopiero pierwszy raz mają styczność. Oceniam wyłącznie na podstawie tego co widzę i słyszę od samych kucharzy. Przykre jest też to, że ilość negatywnych komentarzy od jurorów przewyższa pozytywne.
Nie jestem nawet w stanie wymienić z imienia większości bohaterów, poza kilkoma wyjątkami. Ci kucharze nie są aż tak charakterystyczni, żeby można było ich w jakikolwiek sposób kojarzyć. No poza ostatnim odcinkiem, którym Adam Leszczyński zyskał nową ksywkę „Król limonek” ;). Ale to zasługa nie tylko jego kompanów, którzy w dogrywce zaczęli się z niego zbijać (de facto słusznie, bo zamiast pójść z nimi do dogrywki, zasłonił się immunitetem), a także pana Wojtka Amaro, który dołożył słodką wisienkę na torcie, określając Adama królem limonek. Jedyną osobą, która dobrze wypada na tle całej grupy, jak i w oczach widzów jest Adam Kowalewski. Nawet sam Amaro go pochwalił, więc prawdopodobnie daleko zajdzie w tym programie ;). Trzymam za niego kciuki.
I na koniec (w sumie planowałem zamknąć się w jednym akapicie…) parę słów o jurorach. Ze wszystkich największą metamorfozę przeszedł pan Modest Amaro. W porównaniu z poprzednim sezonem, aż chce się słuchać jego komentarzy. Poza cennymi wskazówkami, które udziela, chodząc między stanowiskami, ostatnio pozwala sobie na coraz bardziej cięte komentarze. Być może zmienia wizerunek pod Hell’s Kitchen, gdzie będzie musiał wypadać niewiele gorzej od samego Gordona Ramsaya. Reszta bez zmian.
No i mój komentarz do ostatniego odcinka TopChef:
Recent Comments