Kolejna odsłona TopChefa

TopChef Polska

fot. Grzegorz Pytka/TopChef Polska

W czwartym odcinku w dogrywce znalazło się trzech kucharzy, m.in. ponownie Piotrek Ogiński. W czasie przygotowań, zapowiadał że w jego daniu będzie seks. Jednak kiedy danie spróbowało jury jego podboje skończyły się na grze wstępnej, która nie miała ciągu dalszego… Pozostała dwójka również nie zachwyciła ale niski poziom tej dogrywki nie wyłonił przegranego. O tym, kto opuści program miała zadecydować pierwsza konkurencja z następnego odcinka. Realizatorzy niestety nie popisali się i już w zajawce było widać kto przeszedł, a kto nie… Takie tam faux pas.

Ale ad rem… We wczorajszym odcinku szefowie kuchni w końcu wyszli poza studio i ruszyli na jeden z najlepiej zaopatrzonych targów w  stolicy. Do dyspozycji mieli 50 zł i 10 minut na zaopatrzenie się w składniki do swojego dania. Przyznam szczerze, że to mało czasu – ja pewnie bym poległ już na przedbiegach, ale dzięki Bogu jestem jedynie skromnym kucharzykiem, gotującym dla siebie i Agi ;). Po tej konkurencji poznaliśmy przegranego – został nim Robert Świątek. Szkoda chłopaka, bo szczerze mówiąc obstawiałem Piotrka Ogińskiego. Niestety, chłopak mi się przejadł. Lubię oglądać jego filmiki, ale w tym programie nie wypada za dobrze na tle pozostałych uczestników (no poza zbyt częstymi komentarzami, co według mnie jest zagrywką pod publikę, bo nikt inny nie ma tyle czasu antenowego dla siebie jak właśnie on). Tym razem mu się udało, przeszedł do kolejnego odcinka. Jego fani mogą spać spokojnie przez następne siedem dni.

TopChef Polska

fot. Grzegorz Pytka/TopChef Polska

Konkurencją, która przypadła mi do gustu, była praca w zespołach ze związanymi rękami. Organizatorzy show potrafią zaskoczyć i tym samym podkręcić emocje samym uczestnikom. Do przygotowania mieli makaron. Wszyscy wyszli z tego zadania obronną ręką, poza jednym duetem, Bartkiem i Lilianą i przyznam szczerze, że ich spodziewałem się w dogrywce. Jurorzy zrobili zupełnie na odwrót. Ukarali szefów drużyn, z czym nie do końca się zgadzam, bo potrawy przygotowane przez Piotrka i Marcina zasługiwały na bilet do następnego odcinka. Pan w kaszkiecie, mimo że chciał dobrze, a znów nie został doceniony przez jurorów, obronił się tylko dzięki nieudolności Bartka. Tej rozwalonej ryby na patelni nie można było wybaczyć i jury jednogłośnie zadecydowało, że – jak powiedział Modest – ten brakujący trzeci talerz był gwoździem do trumny. Bartek odpadł, w sumie nie odczuję jego nieobecności, bo na tle pozostałych uczestników nie wyróżniał się charyzmą, czego nie brakuje pozostałym szefom kuchni.

TopChef Polska

fot. Grzegorz Pytka/TopChef Polska

Czy gdyby Bartek przygotował trzy talerze, jego miejsce zająłby Marcin? Być może jego gwoździem do trumny byłaby ość, na którą trafił pan Wojtek. Powoli zaczynam się przekonywać do nauczyciela w kaszkieciku. Na przestrzeni tych kilku odcinków zmienił się i widać to gołym okiem. Spokorniał, bardziej waży słowa, ale styl jaki prezentuje w kuchni – w oczach jurorów – nadal pozostawia wiele do życzenia. Sam bym chętnie spróbował jego dań i ocenił, czy naprawdę przesadza z kompozycją smaków czy po prostu to, co szykuje nie jest tym, czego oczekują jurorzy po uczestnikach TopChefa. Niemniej jednak powoli zaczyna zyskiwać moją sympatię.

Jeżeli podoba Ci się wpis Kolejna odsłona TopChefa polub nas na facebooku i śledź naszego bloga na bieżąco! :)



  • Szczerze powiedziawszy też miałam nadzieję, że Piotr O. odpadnie, bo niczym się do tej pory nie popisał. A Roberta mi szkoda nie tylko dlatego, że reprezentował Wrocław, ale też mam w pamięci jakie fantastyczne danie przygotował z jednej krewetki, gdy ktoś inny podwędził prawie wszystkie dla siebie.

    • Ogińskiego powoli można mieć dość. Lepiej mu wychodzi jak się pokazuje jedynie na YT. I nie wiem czy dobrze pamiętam, ale te krewetki to chyba nawet Piotrek zakosił wszystkim… Jego to zapamiętam głównie przez telepiące ręce ;)

  • Sylwia

    Kaszkietowka musi wygrać! :-) a przynajmniej być w finale; lubię jego pewność siebie. Oczywiście nie jest bez wad i mam nadzieję, że będzie brał do serca krytykę i będzie udoskonalal swoją kuchnię. Ale sam niech się nie zmienia. Lubię go! :-) smacznego! :-)

  • Ja gotowania się nie tykam, jestem tu przypadkiem, ale pewnie wrócę! Jakoś ciekawie, co nie znaczy, że będę kulinarna. :)