Jajecznica z makaronem ryżowym i fasolą mung

Wydawało mi się, że jajecznicy nie da się bardziej udziwnić poza dodaniem do jajek kilku przypraw, mleka, ketchupu i usmażenia tego z pomidorem i kiełbasą. Co to za filozofia, prawda? Jedno z najprostszych dań, więc po co kombinować? Niestety byłem w błędzie. Ostatnio natrafiłem na iście intrygujące wykonanie tego dania. A że jestem cichym wielbicielem orientalnej kuchni, postanowiłem przetestować nową formułę na Adze ;). Sam byłem ciekaw końcowego efektu, bo przyznam szczerze, że do tej pory nie spotkałem się z tak egzotycznym połączeniem składników z jajkami.

Składniki:

W pierwszej kolejności szykujemy sobie makaron. Pęczek makaronu wrzucamy do miski i zalewamy wrzątkiem. W składnikach nie określiłem dokładnej jego porcji, bo surowy ma charakterystyczną formę i trudno go porcjować. Dopiero kiedy zmięknie sami możemy wybrać dowolną ilość makaronu, którą dodamy do jajecznicy.

Kiedy makaron będzie sobie spokojnie dochodził, szykujemy bazę. Tutaj bez większej filozofii. Szykujemy klasyczną jajecznicę, czyli jajka wbijamy do miseczki, doprawiamy odpowiednio solą, pieprzem i oregano. Mieszamy aż uzyskamy jednolitą konsystencję. Paprykę kroimy na małe kawałeczki.

Na rozgrzaną patelnię wlewamy jajeczną bazę i mieszamy, żeby szybko się nie ścięły. Dodajemy paprykę, kiełki fasoli mung i smażymy kilka minut na małym ogniu. Po chwili wrzucamy makaron i polewamy sosem sojowym. Smażymy kolejne kilka minut mieszając. Doprawiamy szczyptą curry i na koniec polewamy olejem sezamowym.