O chinkali słyszałam nie raz. Kultowe danie kuchni gruzińskiej o kształcie sakiewki z pomponikiem wypełnionej mięsnym farszem. Niestety w Lublinie na próżno szukać gruzińskich specjałów, a przynajmniej my ich nie znaleźliśmy. Ale dzięki temu moja kulinarna biblioteczka poszerzyła się o rewelacyjną, według mnie, pozycję – Tradycyjna kuchnia gruzińska autorstwa Jeleny Kiładze. Dla kogoś kto o kuchni gruzińskiej nie ma zielonego pojęcia, nigdy nie był w Gruzji, a bardzo chciałby poznać jej smaki jest to książka idealna. Autorka oprowadza nas po kuchniach poszczególnych regionów Gruzji, opowiada o historii kuchni gruzińskiej i podaje masę przepisów opatrzonych zdjęciami. Polecam!
Wracając jednak do chinkali, muszę przyznać, że miałam pewne obawy. Fakt, wydaje się, że to nic trudnego, coś podobnego do naszych pierogów. Aczkolwiek tutaj farsz stanowi surowe mięso. Przez te kilkanaście minut musi się ono ugotować wytwarzając bulion. Ważne, by nie wypłynął on podczas gotowania i pozostał w sakiewce. Samo lepienie zaś, jak się okazało, nie jest trudne, przy każdym kolejnym idzie coraz łatwiej. Czy było warto? Było. Bardzo smaczne. Powtórzę na pewno.
Składniki:
Ciasto:
- 3 szklanki mąki pszennej tortowej + mąka do podsypywania
- 2/3 szklanki wody
- ½ łyżeczki soli
Farsz:
- 40 dag mięsa wieprzowego
- 20 dag mięsa wołowego
- 2 cebule
- 3-4 łyżki posiekanej natki pietruszki
- 1/2 łyżeczki zmielonych nasion kolendry
- 12 łyżek wody
- płaska łyżeczka soli
Mąkę mieszamy z solą, dodajemy wodę i zagniatamy ciasto. Wyrabiamy je ok. 10-15 minut do czasu aż nie będzie kleiło się do rąk. Gotowe ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 15 minut.
W tym czasie możemy przygotować farsz. Mięso mielimy używając sitka o dużych oczkach. Ważne, by mięso było świeże, w żadnym wypadku nie może być wcześniej mrożone. Do zmielonego mięsa dodajemy posiekaną drobno cebulę (nie mielimy z mięsem!), natkę pietruszki, kolendrę, sól i pieprz. Farsz mieszamy, dodajemy wodę i mieszamy ponownie.
Z ciast formujemy wałek o średnicy 4-5 cm i kroimy na kawałki o długości 1-2 cm. Kawałki ciasta rozwałkowujemy na placki o średnicy 12-15 cm. Ważne, by na środku były nieco grubsze niż na brzegach aby sakiewka nie rozpadła się podczas gotowania, a pompon nie był zbyt masywny. Lepiej więc wałkować od brzegu placka do środka. Tak przygotowany placek możemy położyć sobie na małym talerzyku (można wykorzystać spodek od filiżanki). Łatwiej będzie zawijać. Na środku placka układamy farsz tak, by pozostawało nam mniej więcej 3 cm wolnej przestrzeni do brzegu. Brzegi ciasta zbieramy nad nadzieniem fałdka po fałdce tworząc na górze pompon. Ponoć specjaliści od chinkali potrafią zrobić nawet 20-25 zakładek.
Gotowe chinkali gotujemy w osolonej wodzie na wolnym ogniu przez około 15 minut od chwili wrzucenia. Zanim trafią do garnka należy zamieszać wodę, by nie opadły i nie przykleiły się do dna.
Chinkali przed podaniem posypujemy świeżo zmielonym czarny pieprzem. Tradycyjnie je się je rękami, bez sztućców. Chwytamy za pomponik i nadgryzamy brzeg, wysysamy bulion i zabieramy się za resztę ;). Smacznego!
Nasze chinkali bierze udział w akcji: