Świętowanie już definitywnie zakończone. Czas wrócić do zwykłej codzienności. Z nową energią, dodatkowymi kilogramami (niestety) rozpoczynamy Nowy Rok. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że w tym roku postaramy się, by w naszym menu znalazło się więcej zdrowych produktów. Nie oznacza to, że zamierzamy narzucać sobie jakąś restrykcyjną dietę – absolutnie wykluczone! Tego „złego” ale „obłędnie pysznego” nie zamierzamy sobie odmawiać. W końcu żyje się żeby jeść, a może odwrotnie… Nigdy nie mogę się zdecydować… ;) Postaramy się po prostu sięgać po produkty zdrowe, a wcześniej przez nas pomijane celowo (np. kasza gryczana) i te, których nie używaliśmy zbyt często zupełnie bez powodu. Ot takie nasze kulinarne postanowienie na Nowy Rok ;)
W dzisiejszym poście podzielę się z Wami przepisem na mój hit minionych Świąt. Żadna z potraw, które przygotowałam na ten czas „legalnego obżarstwa” nie dała mi tyle satysfakcji i radości. Już kolejny rok myśląc o świątecznym menu zastanawiałam się czy nie spróbować upiec własnej strucli makowej. Miałam kilka przepisów, z reguły bardzo podobnych, wszystkie przeanalizowałam, porównałam i opracowałam taki, który najbardziej mi odpowiadał. Dość ryzykowne w przypadku ciasta, ale starałam się nie zmieniać zbytnio proporcji. Czas pieczenia to było chyba najbardziej nerwowe przedświąteczne 45 minut. Ale wyszło lepiej niż się spodziewałam, więc z czystym sumieniem mogę polecić przepis.
Składniki:
Ciasto:
- 3 szkl. mąki pszennej + kilka łyżek do podsypywania
- 150 g masła
- 200 ml mleka
- 45 g drożdży
- 7 łyżek cukru
- opakowanie cukru wanilinowego
- 6 żółtek
Nadzienie makowe:
- 500 g suchego maku
- 200 g cukru
- 50 g masła
- 6 białek
- łyżka miodu
- garść rodzynek (nasączonych w gorącej herbacie)
- garść drobno posiekanych orzechów włoskich
W pierwszej kolejności należy przygotować mak. Płuczemy go zimną wodą i osączamy dokładnie przez ok. 1 godzinę. Osuszony przekładamy do garnka i zalewamy ciepłym mlekiem w proporcji 2:1 (2 szklanki mleka na szklankę maku). Pozostawiamy na ok. 15 minut, a następnie gotujemy na wolnym ogniu przez ok. pół godziny do momentu kiedy ziarenka będą rozcierać się palcach. Po ugotowaniu dokładnie osączamy. Mak nie może być zbyt wilgotny.
W tym czasie możemy przygotować ciasto. Masło rozpuszczamy i chłodzimy. Drożdże rozcieramy z letnim mlekiem i łyżką cukru. Pozostawiamy do wyrośnięcia. Żółtka zaś ucieramy z cukrem. Drożdżowy zaczyn łączymy z przesianą mąką, masłem oraz utartymi żółtkami i wyrabiamy ciasto do czasu, aż zacznie odchodzić od ręki. Gotowe odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce.
Osączony mak mielimy dwukrotnie w maszynce (ja użyłam zwykłego sitka o najdrobniejszych oczkach). Następnie łączymy go z masłem, cukrem, miodem, rodzynkami i orzechami. Na koniec dodajemy ubite białka.
Wyrośnięte ciasto ponownie wyrabiamy, dzielimy na dwie części i rozwałkowujemy na prostokątne placki. Na każdym równomiernie rozkładamy masę makową i zwijamy w rulon. Strucle owijamy dość luźno posmarowanym olejem papierem do pieczenia i odstawiamy ponownie do wyrośnięcia. Pieczemy ok. 45 minut w temperaturze 180 stopni.
Strucle możemy polać lukrem i posypać rodzynkami, orzechami włoskimi i kandyzowaną skórką pomarańczową.
Smacznego!
Recent Comments