W noworocznym wpisie Aga zapowiedziała, że w naszej kuchni zagości więcej zdrowej żywności. Patrzyłem na to trochę z przymrużeniem oka, ponieważ w ubiegłym roku mieliśmy kilka prób, które zawsze kończyły się tak samo. Jednak w tym roku jest inaczej. Powiem szczerze, że idea wprowadzania zdrowych posiłków do menu przypadła mi do gustu i nawet nie marudzę, kiedy zamiast typowego schabowego smażonego na głębokim tłuszczu dostaję na talerzu na przykład pieczone mięso w asyście zielonej sałaty i kaszy jaglanej. Poza zdrowymi obiadami przyszła w końcu pora na śniadania. Wachlarz dań jest przeogromny, a dziś przygotowaliśmy dla Was przepis na smaczny i bardzo syty posiłek.
Od kilku tygodni w naszym porannym menu gości owsianka. Nie jemy jej codziennie, ale raz na jakiś czas. Na mojej twarzy nie ma już grymasu dwuletniego chłopca, który zmuszany jest do jedzenia papki na mleku. Powiem szczerze, że owsianka w takim wydaniu szybko mi posmakowała. Na blogu przepis na nią pojawiłby się dużo wcześniej, jednak poranek nie jest najlepszą porą na robienie zdjęć, kiedy oprócz śniadania trzeba jeszcze zebrać się do roboty. W miniony weekend mieliśmy więcej czasu, więc przed śniadaniem owsianka miała małą sesję zdjęciową ;).
Składniki:
- 1 szkl. mleka
- ½ szkl. płatków owsianych
- garść rodzynek
- 1 banan
W małym garnuszku gotujemy mleko na małym ogniu. Kiedy zaczyna się gotować, wsypujemy płatki owsiane. Gotujemy kilka minut, ciągle mieszając. Po wyłączeniu nie serwujemy od razu, tylko zostawiamy na krótką chwilę, żeby płatki mogły dobrze napęcznieć.
Jak uznacie, że płatki już odpowiednio napęczniały, przelewamy mleko do miseczki. Wrzucamy garść rodzynek i banana pokrojonego w plasterki. Owsianka gotowa, można się zajadać. Dzięki takiej porcji zapchamy się spokojnie na kilka ładnych godzin ;).
Gdyby jednak ktoś chciał dodać jeszcze więcej słodyczy owsiance, można to zrobić za pomocą odrobiny soku (np. malinowego) lub łyżki miodu.